|
Safrane Klub Polska
|
 |
Wolna strefa - Czym jeździliście przed Safrane?
cudanakiju - 2010-11-10, 17:59 Temat postu: Czym jeździliście przed Safrane? Chętnie dowiem się czegoś o innych autach.
Co polecacie a czego nie?
Daroot - 2010-11-10, 19:19
Ja podobnie jak milesmm.
Dwie safranki, potem laguna 98r i znowu dwie safranki
Goalkeper - 2010-11-10, 19:33
Więc może ja zacznę Pierwszym moim autkiem, był to rok 2002, jakie miałem w posiadaniu była mile bzycząca pszczółka 3 drzwiowa R11 z silniczkiem 1.4, rok produkcji 84 jak mnie pamięć nie myli. Po miesiącu czasu od jej zakupu została zagazowana i wtedy zaczęło się życie wypady bez zwracania uwagi na to czy będę miał za co wlać LPG wtedy kosztowało 1.05zł a jeżdżąc do LBN dość często, studiowała tam moja była dziewczyna, tankowałem w Przysłusze i od obsługi słyszałem, że w okresie wakacynym nawet za 0.95zł można było kupić litr gazu. Silniczek bardzo żwawy do tego na łańcuszku, autko na 40l butli potrafiło dotrzeć do LBN i dopiero w Przysusze w drodze powrotnej trzeba było zatankować. Po roku czasu rozstałem się z nią, prawie ze łzami w oczach, musiałem bo zgłosiłem się chętnie do wojska i tak od 2003-2004 spędziłem życie w koszarach.
Po wyjściu z wojska prawie przez rok bujałem się Lalką moich rodziców 2.0 8V z 1996 roku wyposażoną w LPG Chyba najbardziej pechowe autko, innymi mogłem jeździć bez przygód a wsiadałem tylko do laleczki i co chwila a to koło a to coś. Jednym słowem jak nie urok to sraczka. W międzyczasie ujeżdżałem firmowego Expressa z silnikiem 1.2. I pod konic roku 2005 mój ojciec obdarował mnie wspaniałą Renatą, matka albo jak kto woli starszą siostrą Safrane czyli R25. O zdjęcia można sobie obejrzeć pod tym linkiem. Silniczek 2.2 8V, również zagazowamna, jednym słowem perełka jakich mało. I dzięki niej zaczęło się korzystanie z forów, i tym sposobem trafiłem w lutym 2006 roku na forum www.renault25.plm11.pl (teraz www.renault25.eu). Przez dwuletni okres posiadania R25 poznałem swoją żonę, po ślubie pojechaliśmy razem z Renatą do Villa Sana de Mena jakieś 60km od Bilbao w Hiszpanii. Nawet nie zająknęła W międzyczasie dosiadałem firmowego Rapida z silnikiem 1.6D oraz R21 Nevadkę Po dwóch lata miłych przeżyć tknęło mnie aby ją wystawić na allegro w celu sprawdzenia jakie zainteresowanie będzie miała oferta z takim statkiem. Wystawiłem ją za 4500zł ale niestety trafił się kupić tylko za 3600zł i pojechała z wielkim bulem serca. Pomyślałem, że nie będę nikogo robić w karolka, więc jak już wystawiłem to niech jedzie. Po części kamień z serca spadł jak kupujący oznajmił, że wybrał ją z sentymentu do modelu, jego R25 niedługo przed zakupem wyzionęła ducha przy przebiegu 800kkm. Po tym zaczął się czas, biegania, przeglądania ofert w internecie na wszelkich portalach z ogłoszeniami samochodowymi i tak upatrzyłem sobie lalkę w kombi silnik 2.2dT 2001 rok, elektryka szyb x4, 2x airbag, navi oraz Szafka. I którejś soboty miałem jechać obejrzeć i jedną i drugą. Na pierwszy ogień i ostatni poszła Szafa i tak już jest u mnie do dzisiaj od roku 2008 chociaż kto wie jakby się oględziny potoczyły gdyby mnie ojciec nie popędzał bo mu zimno było a chciałem zajrzeć pod wykładzinę w bagażniku. Ale pomimo tego feralnego bagażnika Renia odwdzięcza mi się bardzo i odpukać nie narzekam na nią
michalkrk - 2010-11-10, 19:44
Pierwsze auto jakim jeździłem to był Hyundai Excel z 1990 roku. Na tamte czasy klimatyzacja, skrzynia automatyczna, elektr. szyberdach, automatyczne pasy, podłokietnik, itp. robiły wrażenie Silnik 1.5 MPI z Mitsubishi 86 koni. Auto jeździło w rodzinie 15 lat i było na prawdę super. Jedynie trochę rdzy miał. Sprzedałem go za 2500 tyś
Kolejne auto to Lancia Delta z 1998 roku. Silnik 1.6 16v 103 konie. Spalanie co najmniej 11 l w mieście Bardzo przyjemne autko. Alkantara w środku, klimatyzacja automatyczna, podłokietnik, c.z. i w sumie chyba tyle. Jeździłem tym autem 1,5 roku bezawaryjnie. Gdyby nie chęć posiadania większego auta pewnie bym go nie sprzedał.
Następna byla Lancia Kappa kombi. Silnik 2.0 16vt 205 koni (później 3.0 V6). Złego słowa o niej nie powiem. Jeździłem nią jakieś 2 lata. 0 problemów poza wymianą klocków i innych rzeczy eksploatacyjnych. Z wyposażenia miała wszystko od skórzanych i elektrycznych foteli nawet z zagłówkami, po klimatyzację automatyczną, samościemniające lusterko wsteczne i samopoziomowanie przy obciążeniu. Poszła w zasadzie za bezcen biorąc pod uwage fakt ile dawała frajdy z jazdy. Spalanie około 12-13 l w mieście, 17 l przy bardzo dynamicznej jeździe.
Kolejny był Rover 45 z 2001 roku. Silnik 2.0 idt moc chyba 101 koni. Urzekł mnie ten przód Generalnie autko bardzo fajne. Paliło 6-7 litrów tylko w środku średniowiecze Po pół roku podłąłem decyzję, że następne moje auto to będzie Safrane no i stało się.
Podsumowując najmilej z opisanych samochodów wspominam Lancie Kappe (Safrane jeszcze mam więc go tutaj nie biore pod uwagę) a najmniej miło Rovera 45 z tym, że z żadnym samochodoem nie miałem poważnych problemów i tak na prawdę nigdy nie miały mnie czym zniechęcić do siebie:)
cudanakiju - 2010-11-10, 20:04
tak czytam i zastanawiam się, czy nie lepiej wybrać jakiegoś pierdopęda na pierwsze auto chociaż trochę strach takim pikaczento jechać...
Daroot - 2010-11-10, 21:22
cudanakiju napisał/a: | tak czytam i zastanawiam się, czy nie lepiej wybrać jakiegoś pierdopęda na pierwsze auto chociaż trochę strach takim pikaczento jechać... |
Kolego, a co Ty oczekujesz od auta?
Ma byc małe, szybkie, zwinne?
A może masz rodzine i potrzebujesz dużego auta? Widze ze niezdecydowany jestes
Goalkeper - 2010-11-10, 21:27
Daroot napisał/a: | Widze ze niezdecydowany jestes |
Bo mu mętlik w głowie robisz silnikami 3.0 V6
arek - 2010-11-10, 21:38
126p 600ccm
126p 650ccm
Polonez 1.6 GLE
Laguna 1.8 8V
Safrane 2.2i 8V
Safrane obecne
Do tego w rodzinie przewinęły się jeszcze dwie Laguny, w tym jedna kombi z najlepszymi silnikami w PHI, czyli 2.0 F3R
Bardzo miło wspominam Lagunę, ale Safrane w podobnym roczniku jest tańsze w zakupie.
Criss - 2010-11-10, 23:34
1. Fiat 125p kolor "kosc sloniowa" duzo cierpliowsci mialem do niego
2. Fiat 126p 650ccm
3.Polonez 1500 C auto nie do zdarcia,ale zawsze lubil sobie "wypic" benzynki
4.Skoda 120L wdzieczne autko,chco lubila moj olej az do przesady
5. Renault 19 1.7 f3n najlepsze silniki w r19 nie do zdarcia, mam ja do dzis
6. Safranka 2.5 20v ktora tez w mojej stajni sie znajduje
krzysiek - 2010-11-10, 23:40
Renault 19 1.7 + LPG Pierwsze auto aż łza się w oku kręci... Była niezawodna i idealnie współpracowała z instalacją LPG( po kilku drobnych stłuczkach przez które zarobiła na siebie sprzedana za 700 zł )
Hyundai Lantra 1.6 16v + LPG Jeździło się nawet przyjemnie ale psuło się to niemiłosiernie, chwilami to już ręce opadały, zdecydowanie nie polecam.
Volkswagen Passat B4 1.9 TDI 90KM Najlepsze auto jakie miałem, przejechałem nim w rok ok 50 tyś km i oprócz rozrządu i oleju nie zrobiłem w nim całkowicie NIC żadnej nawet najdrobniejszej usterki i to pomimo dość pokaźnego przebiegu.
Safrane 2.0 16v
A obecnie Safrane 2.5 20v oraz od dwóch dni Peugeot 206 1.4 HDI
Dany - 2010-11-11, 20:50
126p
R 21 1.8 benz.
R 21 2.1 TD. Newada
R 25 2.5 TD.
Safrane:
2.1 TD
2.0 16v
2.5 benz.
3.0 V6 12v
2 modele 3.0 V6 24v w Automacie
Obecnie: Vel-Satis 2.2dci 2003r 150 KM.
Najmilej wspominam ostatnie Safranki najlepsza frajda z jazdy.
Mysle ze jeszcze kiedys pozwole sobie na powrót do sentymentu.
desperos - 2010-11-11, 21:45
Trabant 601 1976 rok pierwszy samochód,duży sentyment...
126p 650 1990 rok : taki tam kaszlak przejściowy
Polonez 1600 SLE 1989 rok : darowizna ojcowa
Ford Orion 1,8 TD 1991 rok : tylko i wyłącznie ze względów ekonomicznych...pojemny bagażnik
Daewoo Espero 2,0 CD 105 KM 1997rok wygodne wozidło,tanie w utrzymaniu,kiepska blacha
Daewoo Espero 1,8 CD 95 KM automat 1996 rok : wozidło dla leniwych reszta j.w.
Peugeot 406 2,1 TD 110 KM 250 Nm 1998 rok : super wozidło,śmigał by u mnie do tej pory gdyby nie musiał wrócić do poprzedniego właściciela
Renault Laguna ph 1 1,8 kombiaczek : miałem ją dwa miesiące...gówniany egzemplarz kupiłem więc się nie wypowiadam
Obecnie Safrana ph 1 3,0 V6 z grudnia 1992 pieszczotliwie nazywana parchem(najstarsza i najgorsza Safi w klubie )
Goalkeper - 2010-11-11, 21:47
desperos napisał/a: | (najstarsza i najgorsza Safi w klubie ) |
Jeszcze się na żywo nią nie pochwalił a już skazuję ją na klęskę
Mauer - 2010-12-05, 11:18
1. Fiat 125p 1.5
2. FSO Polonez 1.5
3. Opel Manta B 2.0 w stajni jest do dzisiaj, aktualnie przechodzi kompletną odbudowę mam nadzieję, że latem będę już mógł nią pomykać
3. Ford Probe 2.5V6
4. Opel Astra 1.7 TD
5. Fiat Palio weekend 1.2 16V
6. Fiat Punto 1.2 8V - bleeeeeeeeeee - samochód dla dziadków
7. Ford Focus 1.6 TDCi
8. Volvo v40 1.9 TDI w stajni do dzisiaj
9. Renault Safrane 3.0V6 w stajni do dzisiaj (od niedawna)
Goalkeper - 2010-12-05, 12:09
Mauer napisał/a: | Opel Manta B 2.0 w stajni jest do dzisiaj, aktualnie przechodzi kompletną odbudowę mam nadzieję, że latem będę już mógł nią pomykać |
Jaki kolor ? i jakie lampy ? no i gdzie kupiłeś ? Jakieś 3 lata temu wspólas mój sprzedawał mantę Wtedy to jeździły tylko dwie po Kaliszu czerwona kumpla z okrągłymi światłami taka jak TA i druga w kolorze brązu ze światłami kwadratowymi i taka garbata. Pamiętam do dziś jak ściągnął film niemieckiej produkcji o mantach coś w stylu szybcy i wściekli te ujęcia raz zmiany biegów a za chwile wciskania sprzęgła
Mauer - 2010-12-05, 12:46
...heh długa historia
pierwszą Mantę kupiłem jakieś 10 lat temu, jeszcze internetu nie było (bo Chuck Norris cały zgrał na dyskietkę ), po jakiś dwóch latach miałem czołówkę (nie ze swojej winy) i przód w Mani skrócił się o jakieś 50 cm. potem następną namierzyłem w Zgorzelcu i to właśnie ona teraz przechodzi odbudowę.
Pamiętam jak 8 lat temu u bardzo dobrego kumpla w Kaliszu na weselu byłem swoją Mantą, wtedy była czarna.
Teraz jestem przed wyborem lakieru, jeszcze trochę blacharki mi zostało do zrobienia, już bardzo niewiele i silentbloki wszystkie do wymiany, silnik już po kapitalce, opatulony, zaolejony, śpi w piwnicy . Pewnie będzie czarna z kremowym "papowym" dachem, przynajmniej tak sobie to wyobrażam.
Jeżeli pytasz o wygląd zewnętrzny to dążę do oryginału z 76 roku, a więc lampy telewizory, zderzaki chrom, listwy naokoło chrom .
mniej więcej jak te, nawet rocznik się zgadza :
http://suchen.mobile.de/f...de&pageNumber=3
http://suchen.mobile.de/f...de&pageNumber=3
Goalkeper - 2010-12-05, 14:04
Czyli wyglądem takie prawie camaro
Mauer - 2010-12-05, 14:23
Goalkeper napisał/a: | Czyli wyglądem takie prawie camaro |
prawie robi ogromną różnicę
ale tak dla ciekawostki... po sukcesie Mustanga w USA, Ford postanowił w 1968 roku zwojować Europę wypuszczając Capri, a GM po sukcesie Camaro w Stanach i sukcesie Capri w Europie odważył się i w 1970 roku wypuścił do sprzedaży Opla Mante A.
No i tak na koniec...Opel Manta i400 jest ostatnim tylnonapędowym mistrzem świata WRC, w 1981 roku wygrała z takimi autami jak Porsche 911, Audi Quattro czy Lancia 037.
heh, znowu się rozpisałem, ale samochody z epoki to mój konik , a te współczesne to służą mi do tego aby przemieścić się z punktu A do punktu B bez przymusowego wysiadania (czyt. awarii)
Darek - 2010-12-05, 17:04
Mauer napisał/a: | te współczesne to służą mi do tego aby przemieścić się z punktu A do punktu B bez przymusowego wysiadania (czyt. awarii) |
Dobre ale nie dlatego wybrałeś trzylitrowe Safrane. Do tego wystarczyłby Punto
Mauer - 2010-12-05, 18:21
Darek napisał/a: | Mauer napisał/a: | te współczesne to służą mi do tego aby przemieścić się z punktu A do punktu B bez przymusowego wysiadania (czyt. awarii) |
Dobre ale nie dlatego wybrałeś trzylitrowe Safrane. Do tego wystarczyłby Punto |
...heh słuszna uwaga i tu mnie masz , powiedzmy, że dążę do ideału i Szamanka jest bardzo, bardzo bliska, podoba mi się ten samochód (komfort, wyposażenie, wielkość) i muszę przyznać, że chyba zagości u mnie na dłużej, a może i na zawsze.
...zapomniałem dodać, że jeszcze Mieciem W124 2.5D pomykałem przez dwa tygodnie i to też jest samochód który mógłbym polecić, no ale niestety nie to wyposażenie co Szamanka, ale za to co za skręt, jak meleksem
chicken19 - 2010-12-06, 20:04
126P-miał 25 lat,zgnił
Kadett 1.3 LPG,miał 24 lata,niezawodny-jeszcze bardziej zgnił
Kadett 2.0 GSi 129KM+LPG-miał 22 lata,rakieta,kupił bym jeszcze raz ale też zgnił
Uno 1.0 Fire-mało palił,psuł się okropnie i też z.....
No i obecnie Safrane 2,1Dt-na szczęście nie zgniło i tego się trzymajmy
chrisfox - 2011-05-02, 11:04
Temat dla mnie. Właśnie odkryłem, więc odświeżam
Najpierw, zamierzałem nabyć Warszawę. Niestety, była dla mnie zbyt droga. Zaraz po ślubie, mogłem kupić Zaporożca. Właściciel, mój serdeczny kumpel, uznał, że skoro się już ożeniłem, to dodatkowy kłopot mi niepotrzebny – i nic nie powiedział, że sprzedaje, debil Po upadku komunizmu, chciałem raz kupić malucha. Kosztował 50$ a tyle akurat miałem. Żona nie pozwoliła. No i cóż z tego, że miał dziurę pod przednią szybą, ale były na niego pieniądze...
Rok później, pierwszy własny pojazd. Silniczek 2,12 litra, nadwozie siedmioosobowe plus bagażnik jakieś 3-4 tysiące litrów. Słowem – Tarpan. Rocznik bodajże 1986, ale – jak się później okazało – chyba nie cały (buda była z jakiegoś popegieerowskiego rozbitka, sprytni rolnicy włożyli do niej silnik a teść, który jako ekspert pomagał mi to cudo kupować, nie sprawdził numerów, pewnie zapomniał – zdarza się). Wspaniała bryczka. Z pewnymi – drobnymi – maknamentami. Dziura pod nogami kierowcy, przykryta kawałkiem blachy – po zdjęciu, można było oglądać to, co pod spodem, jak w tych łódkach dla turystów na morzach południowych. Dzięki owej nieciągłości blachy, fotel kierującego po naciśnięciu sprzęgła odchylał się do tyłu (wrażenie komfortu, jak w kołysce). Sam wspomniany pedał sprzęgła, znakomicie wpłynął na rozwój umięśnienia lewej nogi – trochę wymagał, ale dawał też sporo. Skrzynia trzybiegowa, jedynka bez synchronizacji. Cudowne mruczenie warszawowskiego silnika na wolnych obrotach (naprawdę, tu nie żartuję). W mieście – a głównie w mieście był eksploatowany – trochę lubił popić. Dwadzieścia parę litrów na setkę. Paliwo było wówczas tanie a ja bogaty, więc odrobinę tylko mi przeszkadzało, że muszę dwa razy dziennie podjeżdżać na stację. Zbiornik miał wprawdzie oficjalnie 45 litrów, ale ponieważ był w połowie pęknięty, wchodziło tylko 20 – potem fajnie się z niego lało . Początkowo brał trochę oleju – na ogół nie więcej, niż trzy litry dziennie. Nie, skądże, nie spalał go – wylewał przez nieszczelności na jezdnię, gdyż miał bardzo wysokie ciśnienie (w skrzyni korbowej). Ciekawie to wyglądało, jak się po zaparkowaniu zaraz struga oleju spod niego wylewała. Wszędzie, gdzie bywałem, miałem zaznaczone tym olejem swoje miejscówki. Pewnego razu pod Belwederem, trochę się to tylko nie spodobało policjantowi – pewnie dlatego, że był na motocyklu . Potem skończyły się problemy, gdyż zgubiłem korek wlewu – i nadmiar gazów spokojnie wylatywał górą. W zimie rano, akumulator pozwalał na jedną próbę rozruchu. Oczywiście, po całonocnym ładowaniu. Wieczorem spuszczałem wodę z układu, zabierałem akumulator (66 Ah) i niosłem do domu, żeby się przez noc w ciepełku ładował. Rano w dłoń akumulator, dwie bańki z wodą i już można było iść uruchamiać. Aj, były czasy, teraz człek stary, leniwy i zdemoralizowany.
Dopieściłem bryczkę porządnie. Zrobiłem w niej przednie zawieszenie (bo mnie każdy napotkany policjant zatrzymywał, tak z przodu te rozjechane kółka wyglądały). Inna rzecz, że zatrzymywali mnie nadal – bo koła zaraz ustawiły się, jak przedtem a zresztą pić się chce przecież wszystkim. Założyłem halogenowe reflektory i uruchomiłem kilka kontrolek. Potem zrobiłem kapitalny nadwozia a wkońcu także silnika – głupio było trochę, tak co chwila włazić pod spód i zalewać pompę olejem (na szczęście, był dobry dostęp). Po jakimś czasie, wydłubałem ziemię z gniazd żarówek i założyłem oświetlenie tablicy rejestracyjnej – a nawet uruchomiłem ręczny hamulec. Jeszcze wieczorem, przed wyjazdem rano na giełdę, urządziłem kuźnię na kuchence gazowej, gdyż urwała się końcówka stalowego przewodu doprowadzającego olej do głowicy. Dobra to była szkoła, każdy następny samochód musiał być choć trochę lepszy.
Następny egzemplarz – zwany pieszczotliwie Rudym – czerwoniutki pf 125p, rocznik 1990. Cudo, naprawdę. Do 160 kkm, lałem co trzeba było i jeździłem (a jeździłem wówczas sporo). Niezbyt piękny (zawsze poobijany, jakoś tak się składało) ale wygodny i absolutnie niezawodny. Raz mi się rozsypał w trasie (łożysko tylnego koła), ale to już w wieku zaawansowanym. Silnik rozleciał się (efektownie – kupa białego dymu) przy przebiegu 202 tys. – kapitalny i dalej przed siebie, dołożyłem mu jeszcze ponad 20 kkm. Nadzwyczajny pojazd, ale zaczęły się już drobne nietypowe problemy wieku dojrzałego – brakowało prądu, trzeba było walić młotkiem w rozrusznik... Zmieniłem. Na Lagunę Alize, 1997/8. Tu nie ma o czym pisać – śliczny, świetny, wygodny, niezawodny samochód. Z ciekawostek, do tej pory nosi ślady po przeglądzie w ASO – bydlaki, rozwalili mi tylną klapę. Teraz już się tym będzie martwić moje starsze dziecko, niech sobie trochę pojeździ czyms porządnym.
Od połowy marca 2011 – cóż, Safrane...
W tzw. „międzyczasie”, katowałem jeszcze parę pojazdów służbowych. Forda Transita 1,4 (świetny, pewien pijak wjechał nim na latarnię i potem poszedł do MZK wozić ludzi autobusem); przynajmniej dwa Żuki; pf 125p kombi; Forda Granadę 2,5 D (śliczniusi, tylko brał olej); Syrenę Bosto (przebiegi międzynaprawcze w okolicach 300 km); Forda Escorta CL; Fiata Ducato (bardzo stary, biegi przy kierownicy); Stara 1142 (z kierowcą ); Mercedesa 814 (jw.); VW Golfa II 1,4; VW Jettę 1,6 (w zimie urwała się klamka, temat na dłuższą opowieść ), Cinquecento 700 (w wersji ciężarowej); Skodę Felicję 1,3; Fiaty Bravę 1,6i i Mareę 1,8; Opla Corsę 1,1; Poloneza Truck i BMW 750 L. Może coś jeszcze, ale nie pamiętam
Daroot - 2011-05-02, 11:12
Kolego, świetnie nadawałbyś się na autora powieści przygodowych ( a może jesteś i trafiłem? ), bardzo fajnie napisane
chrisfox - 2011-05-02, 11:16
Nie, nie piszę takich rzeczy, nie mam czasu Piszę - czasami - potworne nudziarstwa, z masą przypisów - nie do czytania. Na forach mogę odreagować
Goalkeper - 2011-05-02, 11:21
Odniosłem podobne wrażenie jak Daroot ale doszedłem do wniosku, że na każdej ścianie masz regał z książkami, które już przeczytałeś od deski do deski Szczerze to aż się miło czyta, te opisy jak przyrody rodem z Nad Niemnem lecz Twoje lepiej się czyta i nawet uśmiech na twarzy się pojawia
chrisfox - 2011-05-02, 11:32
Aaa milutko Uśmiech, to jest to, co lubię. Czasem aż zanadto, niektórzy się uskarżają
Książek parę mam, owszem. Tylko kłopot z tym świństwem, nie ma gdzie stawiać A czytać nie mam kiedy, tylko przeglądam, szukając czegoś konkretnego. Psi żywot.
Mauer - 2011-05-02, 14:57
chrisfox napisał/a: | Forda Granadę 2,5 D (śliczniusi, tylko brał olej); |
piękna bryka, a w kombi bardzo piękna bryka
chrisfox - 2011-05-02, 16:30
Ten akurat nie był kombi, ale owszem, podobał mi się. Trochę może skromny w środku, ale rozmiary słuszne, całkiem miło się jeździło. Z zewnątrz też mi się wtedy podobał (bo nie znałem jeszcze Safrane ph II, to był koniec lat osiemdziesiątych ).
Criss - 2011-05-02, 21:36
Przebieg i historia Twoich aut jest ciekawa
ale chrisfox napisał/a: | VW Golfa II 1,4 |
jeszcze nigdy nie spotkalem. Wiem,ze byly 1.3 i 1.6 (51: 53:55 KW) potem duza gama 1.8 benzyna oraz 1.6 i 1.6 D Turbo
jest cos o czym nie wiem?
Goalkeper - 2011-05-02, 21:42
Criss napisał/a: | jest cos o czym nie wiem? |
Tak, nie oglądałeś pimp my ride
chrisfox - 2011-05-02, 22:21
Criss napisał/a: |
ale chrisfox napisał/a: | VW Golfa II 1,4 |
jeszcze nigdy nie spotkalem. |
Nie upieram się. Może to był 1,3 a może 1,6 (na pewno nic lepszego, bo mi tego pojazdu czasem użyczał nasz księgowy, więc rzecz musiała być tania ). To, co pamiętam, to że był czarny i miał szyberdach. A silnik? Jakiś był, bo jechało Skądinąd, działo się to w okolicach roku 1993, więc chyba mogę tak do końca nie pamiętać?
chocapic - 2011-05-04, 14:49
No to tak
Pierwsza była Daewoo Nexia 1.6 16v, bez żadnego wyposażenia ale z przebiegiem 60tkm
potem była Honda Civic VI, ale po roku ją sprzedałem za pół ceny rynkowej jak zaczeła pękać szpachla na drzwiach
No i obecnie Safrane 2.5 dt 96r.
Tomjur2008 - 2011-05-05, 11:58
Ja jezdzilem seatem ibiza 1.0 w gazie;). Nie ma porównania co do safi;). . . Wygoda luksus i ta moc:):)
shreeek - 2011-05-05, 13:01 Temat postu: :) A wiec tak
Ford Fiesta Xr2i zgnila ..
Deawoo Tico ... Ahh ten silnik nie do zarznicia:)
BMW 520 E34... Zgnila
Peugeot 405 Roland Garros Sprzedalem kumplowi
Pegugeot 605 3.0
Safrane 2.5 20v
Do tego z 2 sladow...
Simson S51
Simson S50
MZ ETZ 250
Daroot - 2011-05-05, 13:52
To może i ja:
Pierwszy był Fiat 125p. Czerwony. Niestety kilka dni po zakupie dachowalem nim 4 razy, ale sukcesem bylo to ze spadl na kola Mialem szczescie bo dachowalismy w rowie i dlatego przezylem. Od razu za przednimi zaglowkami tylna czesc dachu byla plaska z bagaznikiem
Zły jak diabli, kupiłem drugiego czerwonego 125p. Planowana głowica, wałek rozrządu od Świątka, lekkie koło zamachowe - i pojechaliśmy na rajd. To były fajne czasy, fiat palił gumę jak niejedno bmw teraz. Fiata sprzedałem do stolicy.
Nastepnie kupiłem za 400zł fiata 126p. Włożyłem w niego lekko licząc 10tyś zł. Wszystko miał nowe, wszystko... Drugiego takiego nie było. Szeroki (4xblotniki z pleksy), pełna klatka w środku, kubły, ręczny hydrauliczny, hamulce tarczowe krótka skrzynia biegów, lewarek 10cm podniesiony do góry, krótka przekładnia kierownicza, no i silnik - 903cm i 54KM (made by świątek). Koła 175/50/13 palił jak szalony. Pomalowany na nowo - czerwono niebieski kolor. Zdobyliśmy nim kilka pucharów, zaliczyliśmy kilkanaście rajdów. Sprzedałem do Katowic.
Potem już safranka 93r. 3.0 V6i. Po niej była biturbo z 94r. potem już safranka 2.5 20V z 97r, potem znowu biturbo 94r, a teraz 3.0 V6 24V z 2000r. Juz pewnie ze mną zostanie.
Tyle moich aut. W międzyczasie rodzice zmieniali auta to miałem dużo różnych pod ręką, ale nie wymieniam bo się nie liczą
Criss - 2011-05-05, 14:03
historia malucha mnie urzekła. oj pomeczyl by czlowiek tego fiacika na recznym...
chrisfox - 2011-05-05, 14:09
Zawsze chciałem mieć malucha (no, przynajmniej przed rokiem 1990 ) - ale się nie trafił
|
|