126P-miał 25 lat,zgnił
Kadett 1.3 LPG,miał 24 lata,niezawodny-jeszcze bardziej zgnił
Kadett 2.0 GSi 129KM+LPG-miał 22 lata,rakieta,kupił bym jeszcze raz ale też zgnił
Uno 1.0 Fire-mało palił,psuł się okropnie i też z.....
No i obecnie Safrane 2,1Dt-na szczęście nie zgniło i tego się trzymajmy
Safrane ph: VelSatis ph II
Rocznik: 2005
Pojemność: 3,5 V6
Wersja wyposażenia: Initiale
Typ pojazdu: BJ0V
Dołączył: 18 Mar 2011 Posty: 489 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2011-05-02, 11:04
Temat dla mnie. Właśnie odkryłem, więc odświeżam
Najpierw, zamierzałem nabyć Warszawę. Niestety, była dla mnie zbyt droga. Zaraz po ślubie, mogłem kupić Zaporożca. Właściciel, mój serdeczny kumpel, uznał, że skoro się już ożeniłem, to dodatkowy kłopot mi niepotrzebny – i nic nie powiedział, że sprzedaje, debil Po upadku komunizmu, chciałem raz kupić malucha. Kosztował 50$ a tyle akurat miałem. Żona nie pozwoliła. No i cóż z tego, że miał dziurę pod przednią szybą, ale były na niego pieniądze...
Rok później, pierwszy własny pojazd. Silniczek 2,12 litra, nadwozie siedmioosobowe plus bagażnik jakieś 3-4 tysiące litrów. Słowem – Tarpan. Rocznik bodajże 1986, ale – jak się później okazało – chyba nie cały (buda była z jakiegoś popegieerowskiego rozbitka, sprytni rolnicy włożyli do niej silnik a teść, który jako ekspert pomagał mi to cudo kupować, nie sprawdził numerów, pewnie zapomniał – zdarza się). Wspaniała bryczka. Z pewnymi – drobnymi – maknamentami. Dziura pod nogami kierowcy, przykryta kawałkiem blachy – po zdjęciu, można było oglądać to, co pod spodem, jak w tych łódkach dla turystów na morzach południowych. Dzięki owej nieciągłości blachy, fotel kierującego po naciśnięciu sprzęgła odchylał się do tyłu (wrażenie komfortu, jak w kołysce). Sam wspomniany pedał sprzęgła, znakomicie wpłynął na rozwój umięśnienia lewej nogi – trochę wymagał, ale dawał też sporo. Skrzynia trzybiegowa, jedynka bez synchronizacji. Cudowne mruczenie warszawowskiego silnika na wolnych obrotach (naprawdę, tu nie żartuję). W mieście – a głównie w mieście był eksploatowany – trochę lubił popić. Dwadzieścia parę litrów na setkę. Paliwo było wówczas tanie a ja bogaty, więc odrobinę tylko mi przeszkadzało, że muszę dwa razy dziennie podjeżdżać na stację. Zbiornik miał wprawdzie oficjalnie 45 litrów, ale ponieważ był w połowie pęknięty, wchodziło tylko 20 – potem fajnie się z niego lało . Początkowo brał trochę oleju – na ogół nie więcej, niż trzy litry dziennie. Nie, skądże, nie spalał go – wylewał przez nieszczelności na jezdnię, gdyż miał bardzo wysokie ciśnienie (w skrzyni korbowej). Ciekawie to wyglądało, jak się po zaparkowaniu zaraz struga oleju spod niego wylewała. Wszędzie, gdzie bywałem, miałem zaznaczone tym olejem swoje miejscówki. Pewnego razu pod Belwederem, trochę się to tylko nie spodobało policjantowi – pewnie dlatego, że był na motocyklu . Potem skończyły się problemy, gdyż zgubiłem korek wlewu – i nadmiar gazów spokojnie wylatywał górą. W zimie rano, akumulator pozwalał na jedną próbę rozruchu. Oczywiście, po całonocnym ładowaniu. Wieczorem spuszczałem wodę z układu, zabierałem akumulator (66 Ah) i niosłem do domu, żeby się przez noc w ciepełku ładował. Rano w dłoń akumulator, dwie bańki z wodą i już można było iść uruchamiać. Aj, były czasy, teraz człek stary, leniwy i zdemoralizowany.
Dopieściłem bryczkę porządnie. Zrobiłem w niej przednie zawieszenie (bo mnie każdy napotkany policjant zatrzymywał, tak z przodu te rozjechane kółka wyglądały). Inna rzecz, że zatrzymywali mnie nadal – bo koła zaraz ustawiły się, jak przedtem a zresztą pić się chce przecież wszystkim. Założyłem halogenowe reflektory i uruchomiłem kilka kontrolek. Potem zrobiłem kapitalny nadwozia a wkońcu także silnika – głupio było trochę, tak co chwila włazić pod spód i zalewać pompę olejem (na szczęście, był dobry dostęp). Po jakimś czasie, wydłubałem ziemię z gniazd żarówek i założyłem oświetlenie tablicy rejestracyjnej – a nawet uruchomiłem ręczny hamulec. Jeszcze wieczorem, przed wyjazdem rano na giełdę, urządziłem kuźnię na kuchence gazowej, gdyż urwała się końcówka stalowego przewodu doprowadzającego olej do głowicy. Dobra to była szkoła, każdy następny samochód musiał być choć trochę lepszy.
Następny egzemplarz – zwany pieszczotliwie Rudym – czerwoniutki pf 125p, rocznik 1990. Cudo, naprawdę. Do 160 kkm, lałem co trzeba było i jeździłem (a jeździłem wówczas sporo). Niezbyt piękny (zawsze poobijany, jakoś tak się składało) ale wygodny i absolutnie niezawodny. Raz mi się rozsypał w trasie (łożysko tylnego koła), ale to już w wieku zaawansowanym. Silnik rozleciał się (efektownie – kupa białego dymu) przy przebiegu 202 tys. – kapitalny i dalej przed siebie, dołożyłem mu jeszcze ponad 20 kkm. Nadzwyczajny pojazd, ale zaczęły się już drobne nietypowe problemy wieku dojrzałego – brakowało prądu, trzeba było walić młotkiem w rozrusznik... Zmieniłem. Na Lagunę Alize, 1997/8. Tu nie ma o czym pisać – śliczny, świetny, wygodny, niezawodny samochód. Z ciekawostek, do tej pory nosi ślady po przeglądzie w ASO – bydlaki, rozwalili mi tylną klapę. Teraz już się tym będzie martwić moje starsze dziecko, niech sobie trochę pojeździ czyms porządnym.
Od połowy marca 2011 – cóż, Safrane...
W tzw. „międzyczasie”, katowałem jeszcze parę pojazdów służbowych. Forda Transita 1,4 (świetny, pewien pijak wjechał nim na latarnię i potem poszedł do MZK wozić ludzi autobusem); przynajmniej dwa Żuki; pf 125p kombi; Forda Granadę 2,5 D (śliczniusi, tylko brał olej); Syrenę Bosto (przebiegi międzynaprawcze w okolicach 300 km); Forda Escorta CL; Fiata Ducato (bardzo stary, biegi przy kierownicy); Stara 1142 (z kierowcą ); Mercedesa 814 (jw.); VW Golfa II 1,4; VW Jettę 1,6 (w zimie urwała się klamka, temat na dłuższą opowieść ), Cinquecento 700 (w wersji ciężarowej); Skodę Felicję 1,3; Fiaty Bravę 1,6i i Mareę 1,8; Opla Corsę 1,1; Poloneza Truck i BMW 750 L. Może coś jeszcze, ale nie pamiętam
Safrane ph: VelSatis ph II
Rocznik: 2005
Pojemność: 3,5 V6
Wersja wyposażenia: Initiale
Typ pojazdu: BJ0V
Dołączył: 18 Mar 2011 Posty: 489 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2011-05-02, 11:16
Nie, nie piszę takich rzeczy, nie mam czasu Piszę - czasami - potworne nudziarstwa, z masą przypisów - nie do czytania. Na forach mogę odreagować
Safrane ph: Była II
Rocznik: Była 09/97
Pojemność: Była 2.2 dT
Wersja wyposażenia: Była RXE
Typ pojazdu: B54G
Typ silnika: G8T740
Wiek: 43 Dołączył: 18 Lut 2008 Posty: 1569 Skąd: Kalisz
Wysłany: 2011-05-02, 11:21
Odniosłem podobne wrażenie jak Daroot ale doszedłem do wniosku, że na każdej ścianie masz regał z książkami, które już przeczytałeś od deski do deski Szczerze to aż się miło czyta, te opisy jak przyrody rodem z Nad Niemnem lecz Twoje lepiej się czyta i nawet uśmiech na twarzy się pojawia
_________________ Gość, Ty i Renia i cały świat się zmienia
Safrane ph: VelSatis ph II
Rocznik: 2005
Pojemność: 3,5 V6
Wersja wyposażenia: Initiale
Typ pojazdu: BJ0V
Dołączył: 18 Mar 2011 Posty: 489 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2011-05-02, 11:32
Aaa milutko Uśmiech, to jest to, co lubię. Czasem aż zanadto, niektórzy się uskarżają
Książek parę mam, owszem. Tylko kłopot z tym świństwem, nie ma gdzie stawiać A czytać nie mam kiedy, tylko przeglądam, szukając czegoś konkretnego. Psi żywot.
Safrane ph: VelSatis ph II
Rocznik: 2005
Pojemność: 3,5 V6
Wersja wyposażenia: Initiale
Typ pojazdu: BJ0V
Dołączył: 18 Mar 2011 Posty: 489 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2011-05-02, 16:30
Ten akurat nie był kombi, ale owszem, podobał mi się. Trochę może skromny w środku, ale rozmiary słuszne, całkiem miło się jeździło. Z zewnątrz też mi się wtedy podobał (bo nie znałem jeszcze Safrane ph II, to był koniec lat osiemdziesiątych ).
Safrane ph: II
Rocznik: 1997
Pojemność: 2.5 20v
Wersja wyposażenia: prawie jak INITIALE
Typ pojazdu: B54F
Dołączył: 01 Lis 2008 Posty: 371 Skąd: Legnica
Wysłany: 2011-05-02, 21:36
Przebieg i historia Twoich aut jest ciekawa
ale
chrisfox napisał/a:
VW Golfa II 1,4
jeszcze nigdy nie spotkalem. Wiem,ze byly 1.3 i 1.6 (51: 53:55 KW) potem duza gama 1.8 benzyna oraz 1.6 i 1.6 D Turbo
jest cos o czym nie wiem?
Safrane ph: Była II
Rocznik: Była 09/97
Pojemność: Była 2.2 dT
Wersja wyposażenia: Była RXE
Typ pojazdu: B54G
Typ silnika: G8T740
Wiek: 43 Dołączył: 18 Lut 2008 Posty: 1569 Skąd: Kalisz
Wysłany: 2011-05-02, 21:42
Criss napisał/a:
jest cos o czym nie wiem?
Tak, nie oglądałeś pimp my ride
_________________ Gość, Ty i Renia i cały świat się zmienia
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach